Przejdź do głównej zawartości

Ryszard Kaja 🖤

Ten tekst miał być długi, przemyślany i merytoryczny. Zbierałam się do niego od kilku miesięcy, a konkretnie od września ubiegłego roku. Wtedy spełniłam swoje życzenie urodzinowe i wzięłam udział w wystawie „Co zmalował Ryszard Kaja” w poznańskim Starym Browarze. 

Dziś już wiem, że ten wpis będzie krótki i emocjonalny. Bo pomimo, że od śmierci artysty upłynął jakiś czas, nadal przeżywam co z Nim związane, a pisanie idzie mi jak po grudzie.



W styczniu bieżącego roku, gdy przypadały urodziny Ryśka otworzyłam po raz pierwszy katalog wystawowy, który szczęśliwie nabyłam. I muszę powiedzieć, że jest to jedna z ładniejszych rzeczy, jakie widziałam. Pięknie wydany, starannie zszyty. Są w nim prace artysty i wspomnienia, którymi podzielili się przyjaciele, współpracownicy, ludzie ze świata sztuki. Chciałoby się zacytować wszystkich, bo każdy wnosi swój kawałek Rysia do naszego świata...



Wracając do wystawy - na trzech poziomach budynku Starego Browaru przedstawiono dorobek malarza, scenografa, plakacisty, kostiumografa, którego prace wystawiano na świecie.
Jeden poziom w całości zajęło ponad dwieście plakatów z serii POLSKA, które przebojem weszły pod strzechy domów i mieszkań w całym kraju. W jednym z wywiadów powiedział: "Ja kocham Polskę taką jaka jest, nie pocztówkową, nie specjalne spreparowaną, nie goniącą za Zachodem i owe luksusy udającą, ja lubię Polskę siermiężną. Polska jest zadupiem, ale zadupiem ukochanym." 



To co dla mnie ma nieocenioną wartość to osobiste kąty artysty urządzone w kilku miejscach oraz szkice, odręczne zapiski, rysunki, kolaże, notatki udostępnione zwiedzającym.
O tej niezwykłej wystawie też chciałam napisać wiele, ale jednak to wspomnienie zachowam w sercu. Przeżyłam tam chwile ogromnego wzruszenia, smutku, radości, żalu i nienazwanych emocji. Jestem wdzięczna za możliwość obcowania ze wszystkim, co tam ujrzałam. 



Zatem niech przemówią organizatorzy: "Ta wystawa nie powstałaby, gdyby Ryszard Kaja nie był człowiekiem towarzyskim i powszechnie lubianym. Rysiek nie lubił pustych, białych sal, dlatego potrzebowaliśmy sztuki w dużej ilości, chcieliśmy, żeby było gęsto - po "kajowemu". I nie tylko sztuki, bo pokazujemy również tę bardziej osobistą odsłonę Ryśka: jego pokoje, pamiętniki, ukochane szpargały z domowych rekwizytorni, fragmenty dzienników. Chcemy pomóc Wam wejść, chociaż na chwilę, do głowy naszego Ryśka. Kto nie zdążył poznać go osobiście, niech zobaczy, co stracił".



Często oglądam sobie zdjęcia z wystawy, których zrobiłam mnóstwo. Wybierałam konkretne prace, szkice, plakaty, obrazy - fotografowałam szczegóły i szerszą perspektywę. Teraz wypatruję tam bóg wie, czego jeszcze i wciąż.



Kolor, tło, światło, niepowtarzalną kreskę, którą przypisują Rychowi.

Mówię czasem (choć czuję, że nie wypada) „RYCHU” Kaja. Dlaczego? Bo u mnie od lat na ścianach wisi „ZBYCHU” Kaja (to ojciec, również artysta). To mój pierwsz kupiony plakat w życiu - namalowany przez Rysia na wystawę prac Jego ojca. Cudowny paw...
Niespodziewanie, paw był pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam po wejściu na wystawę - we wnętrzu nie było prawie nikogo, nie paliły się jeszcze wszystkie światła, w tle cicho grała muzyka, stałam jak zaczarowana... 





Jeżeli jest w życiu coś, co na równi traktuję z kontaktem z drugim człowiekiem to jest kontakt ze sztuką. Im dłużej żyję, tym mocniej to czuję. Wiem, że prawie każdy ma swoich ulubionych artystów, dzieła, utwory. Mnie sztuka przynosi ogromne wytchnienie. Zwłaszcza w tym, co robię na co dzień. Gdzie dużo mroku, często za dużo. 
W moim sercu na zawsze Ryszard Kaja.
Dziękuję Ci kochany za wszystko. 
Chcę żebyś wiedział, że nadal tu jesteś, bywasz. Bądź.





Gdy się dowiedziałam o śmierci Ryszarda, a było to dokładnie rok temu, napisałam, że nawet nie chcę o tym słyszeć. I te słowa - wspaniały człowiek, pełen humoru, otwarty, który miał czas, aby porozmawiać z kimś zwykłym jak ja. I że nawet nie wiem jak Cię pożegnać... 
















🖤
Dziś, w pierwszą rocznicę śmierci, przeczytałam, że w ulubionym przez Ryszarda Kaję domu, w Legnicy, będzie siedziba poświęconej Mu fundacji. Na zdjęciach widać, że to ładne miejsce, z klimatem, balkon i ławka, na której przesiadywał w ostatnim czasie...To dobra wiadomość, odwiedzę kiedyś, na pewno.










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

DEPRESJA NASTOLATKÓW – książka, którą polecam

Tę książkę można podsumować jednym zdaniem – lektura obowiązkowa. Dla kogo? Dla rodziców, których dzieci są lub prędzej czy później będą nastolatkami. "Ta książka jest jak mapa, która wskazuje różne drogi wyjścia z depresji. Żałuję, że nie miałam takiej "mapy", gdy mnie samą zaczęła przytłaczać choroba" – pisze na okładce nastolatka Amelia Gruszczyńska (Porcelanowe Aniołki). Takiej mapy potrzebują też rodzice. Często rozpaczliwie szukający pomocy dla swoich dzieci. Nie zapominajmy, że to po stronie nas, dorosłych leży powinność – zauważyć, że z dzieckiem dzieje się coś złego, wesprzeć je i zorganizować leczenie. Dzięki tej lekturze staje się to możliwe, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Troje autorów bierze nas za rękę i przeprowadza krok po kroku, przez trudny temat, jakim jest depresja. Sprzyja temu prosty język - książka ma charakter popularno – naukowy. Przykłady z pracy klinicznej, ryciny ze schematami i najzwyklejsze w świecie rysunki ułatwia

NASTOLATEK A DEPRESJA - polecam rodzicom, młodzieży i nauczycielom

Oj będzie chwalone!  Mój znajomy, który napisał świetną książkę dla dzieci, pracując nad kolejną powiedział mi, że mierzy się z “klątwą drugiej książki”. Bo to wcale nie takie oczywiste, że druga też będzie udana (przesłał mi fragmenty i spokojna głowa 😉).  Gdy ponad rok temu przeczytałam "Depresję nastolatków" autorstwa Ambroziak, Kołakowskiego, Siwek natychmiast ją opisałam i do dziś polecam na spotkaniach z nauczycielami i rodzicami. Teraz też tak będzie, a w zasadzie jest, bo książkę “Nastolatek a depresja” tych samych autorów kupiłam w październiku, tylko recenzja ma poślizg.  Depresja to choroba, która zaburza linię życia, dlatego fachowa rada, jak to życie na nowo zorganizować jest na wagę złota. Praktyczny poradnik dla rodziców i młodzieży został podzielony na dwie części. Pierwsza daje rady i wskazówki jak zaakceptować chorobę dziecka, jak sobie poradzić z poczuciem winy, czego można wymagać od dziecka z depresją, jak je motywować, ale też jak zadbać o sie

Jutro jest sobota

To tytuł filmu dokumentalnego, który dziś obejrzałam. Intymny portret życia i twórczości irlandzkiego Artysty, który nazywa się SEAN HILLEN.  kadr z filmu Tomorrow Is Saturday - Netflix Sytuacja jest taka, że jestem artystą od czterdziestu lat. Odkryłem, że jestem osobą z aspergerem jakieś cztery lub pięć lat temu. Mając aspergera jestem autystyczny. Jedną z cech jest chęć gromadzenia rzeczy.  To kartka urodzinowa, którą babcia wysłała mi, kiedy skończyłem pięć lat. Jest tu mnóstwo całusów. To urocza rzecz. Wyjaśnił mi kiedyś, że miał do wyboru pistolet albo aparat. Wybrał aparat. Życie jest zbyt krótkie. A ten autobus zabierze nas wszystkich. Uwielbiam zepsute blokady, Są takie smutne. Ale nie muszę jej mieć. Wiesz więcej, niż myślisz.  To fabryka chmur.  Nauczyłem się, że muszę wychodzić do świata. I spotykać ludzi tam, gdzie są. Trzeba trochę pobyć w świecie.  - wypowiedzi powyżej pochodzą z filmu, spisałam je. (Tomorrow Is Saturday reż.  Gillian Marsh ,  Gretta Ohle ,  2020 Netflix