Przejdź do głównej zawartości

obiecaj, że będziesz trzymać mnie za rękę

Jeśli czegoś nauczyła mnie pandemia to również tego, że nie ma takiego dnia kiedyś. Kiedyś wpadnę na kawę. Kiedyś musimy się spotkać. Kiedyś Was odwiedzę. Kiedyś się umówimy. Już nie wpadnę na kawę. Już się nie spotkamy. Już Was nie odwiedzę. Już się nie umówimy. Ludzie umierają. I to umieranie w pandemii jest inne. Żeby nie powiedzieć gorsze. Choć czy można umrzeć gorzej lub lepiej? Nie możesz kogoś odwiedzić w szpitalu. Nie możesz z nim porozmawiać. Posiedzieć. Być. Pożegnać się. Przeprosić. Towarzyszyć w odchodzeniu. Świadomość, że bliska ci osoba jest tam zupełnie sama... cierpi, umiera. Ciężko to sobie wyobrazić. Jeszcze ciężej doświadczyć. A stało się to udziałem wielu.


I pogrzeb. Swoisty rytuał pożegnania. Ktoś nie mógł pójść, bo chorował albo miał kwarantannę. Inny, choć bardzo chciał, został w domu w obawie o swoje zdrowie. I życie.  Był czas, kiedy mogło w nim wziąć udział pięć osób. Teraz iść może każdy, z zachowaniem dystansu, z założoną maseczką. No ale się nie przytul, nie popłacz w czyichś ramionach, nie uściśnij człowieka, który cierpi albo odepchnij tego, który postanowił objąć ciebie.

Są osoby, które swoim odejściem czynią wyrwę w sercach wielu ludzi, czasem całych społeczności. Bo robiły coś ważnego dla innych, były pomocne, dobre, lubiane i szanowane. I cały tłum chce im oddać szacunek. Taki pogrzeb odbył się kilka dni temu w moim mieście, gdy zmarł Jarosław Armada -  pielęgniarz z chojnickiego szpitala, koordynator działań Zespołu Ratownictwa Medycznego, związany był mocno ze środowiskiem sportowym. Człowiek o którym mówią, że całym swoim życiem zasłużył na takie właśnie pożegnanie.

Pod koniec lutego zmarł Aleksander Doba - podróżnik, najbardziej znany kajakarz świata, który będąc na emeryturze trzykrotnie przepłynął Atlantyk. Takie słowa napisał Adam Wajrak: „O śmierci Aleksandra Doby myślę z zazdrością. Taką dobrą i pozytywną. Nie ma nic bardziej naturalnego niż śmierć. Każdy z nas umrze. Podobnie jak każda roślina i każde zwierzę na naszej planecie. Śmierć jest najbardziej naturalną koleją rzeczy i nie ona jest problemem, tylko umieranie. Dziś bardziej niż kiedykolwiek dociera do nas, że może się wiązać z dramatem, cierpieniem. Więc umrzeć tak jak Aleksander Doba, po takim pięknym życiu, umrzeć na górze o której się marzyło, umrzeć skacząc z radości w pięknym miejscu to coś niesamowicie dobrego. To wielki dar i przywilej.” Doba zmarł na szczycie Kilimandżaro, tuż po zdobyciu góry. Jako ciepłego i otwartego człowieka, wspominają Go też mieszkańcy moich okolic - co roku przyjeżdżał w Bory Tucholskie, kochał Brdę, po której pływał i spędzał czas z ludźmi. Moja koleżanka Agnieszka Schreiber napisała „OLKU Gdziekolwiek wybrałeś się teraz w podróż, bądź szczęśliwy”.

Mierzymy się ze śmiercią znanych osób, ale przede wszystkich naszych bliskich i znajomych. W dniu, w którym pożegnałam na cmentarzu wraz z rodziną moją kuzynkę Dominikę Rutkowską, przyszło mi poprowadzić szkolenie na temat żałoby (zaplanowane wcześniej). Dwa miesiące później pożegnaliśmy mamę Dominiki, Jadwigę. To było w pewien sposób symboliczne. Po latach życia już wiem, że przywiązuję dużą wagę do symboli - to mnie jakoś porządkuje, układa, uspokaja. Te wydarzenia, w tym dziwnym i trudnym czasie, kazały mi się zastanowić nad naszymi rodzinnymi relacjami. Postanowiłam to przemyśleć i działać, abyśmy, jak wiele innych rodzin, nie spotykali się tylko na pogrzebach. Mam w sobie dużo wiary i nadziei na tę zmianę. Bo mam fajne kuzynostwo💗


Dziś mija rok od stwierdzenia w Polsce pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem. Wówczas nikt z nas nie wiedział co nas czeka. Potem weszły pierwsze obostrzenia. To miało być na jakiś czas, na trochę, do momentu aż sobie poradzimy. Obecnie możemy być pewni jedynie tego co już za nami. Wciąż stawiamy znaki zapytania i nie znamy odpowiedzi. Niektórzy z nas już przeszli zakażenie, inni nie. Wchodzimy w fazę szczepień.

Z danych Rejestru Stanu Cywilnego wynika, że w ciągu roku pandemii w Polsce zmarło około 490 tys. ludzi, to o 80 tys. więcej niż w porównywanym okresie 2019 i 2018. Ale śmierć to nie jedyna strata z powodu covida, z którą przyszło nam się mierzyć. Wielu osobom pogorszył się stan zdrowia fizycznego i psychicznego, inni potracili majątki, firmy, miejsca pracy. Te utraty mają więc różny wymiar i niosą za sobą bardzo poważne konsekwencje. Jedną z najbardziej dotkliwych jest strata, jaką ponoszą nasze dzieci. Z wielkim niepokojem obserwuję to jako człowiek zajmujący się traumą, a bardzo ciężko przeżywam jako rodzic. Zdalne nauczanie, izolacja, zamknięcie w domach, brak kontaktu z rówieśnikami, zerwane relacje, nieprzeżyte nastoletnie wzloty i upadki, niemożność uczestniczenia w życiu społecznym i osamotnienie. Nasze dzieci mają powody, aby źle się czuć! Wszyscy zbierzemy tego żniwo. Dlatego nieustająco zachęcam rodziców i nauczycieli do wspierania młodych ludzi, większej niż zwykle empatii i bycia w prawdziwym kontakcie. A kiedy trzeba organizujmy specjalistyczną pomoc.

Niektórzy fachowcy mówią, że lęk to najsilniejsza emocja. A poczucie bezpieczeństwa jest najsilniejszą potrzebą. I pomiędzy nimi obecnie balansujemy. Lęku mamy w nadmiarze, a bezpieczeństwa ciągły niedobór. Do tego dochodzi stres, na który jesteśmy narażeni wszyscy. Trzeba pamiętać, że pandemia jest obiektywnym stresorem, czyli jej skutki dopadają nas niezależnie od tego czy wierzymy w wirusa czy nie. Jak sobie poradzić?

Po roku „w okopach” większość z nas wypracowała sobie jakieś sposoby. Ale sytuacja jest dynamiczna i łatwo utracić równowagę. Warto wprowadzić kilka zasad i na ile to możliwe się ich trzymać. Zadbać o sen, zdrowe jedzenie i aktywność/wysiłek fizyczny każdego dnia (choć pół godziny spaceru, roweru, biegu, rolek, kijków itp.). Dla równowagi - znaleźć choć kwadrans na odpoczynek. Odciąć się od informacji - zalewają nas z każdej strony, a sposób przekazu bywa destrukcyjny, zwłaszcza przed snem. Starać się być w kontakcie z innymi - w sposób bezpieczny, może być online, przez telefon, podtrzymywać znajomości z tymi, którzy mają na nas pozytywny wpływ. Wyznaczać sobie małe cele każdego dnia - żadne wielkie projekty i przedsięwzięcia, ale coś co zrobię od A-Z na przykład w ciągu godziny. To daje nam poczucie sprawstwa, bo co sobie zaplanowaliśmy udało nam się zrealizować. Dodatkowo skupiamy się na konkretnej rzeczy przez określony czas i to porządkuje nasze myśli. No i nie bez znaczenia jest poczucie zadowolenia, satysfakcji już po. Tego też nam bardzo potrzeba. Docenienia siebie, również za najdrobniejsze osiągnięcia. Na koniec dorzucam oczywiście kontakt z naturą, lasem, drzewem, łąką, morzem, jeziorem, parkiem, skwerem - dla wielu z nas najcenniejszy, najcudowniejszy lek. Za darmo. Aby udało nam się to wszystko ogarnąć, powinniśmy też zaakceptować swój lęk. Nie mam na myśli pozostawania w poczuciu bezradności czy beznadziei. Chodzi o to, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, czego się boję, co to dla mnie oznacza, przyjrzeć się temu lękowi z każdej strony, pobyć w nim świadomie, zastanowić się, co go wywołuje. Im więcej w tym temacie zdziałamy, tym lepiej dla nas.  Przed czym uciekasz, przy tym się zatrzymaj.


Niech jeszcze tutaj dzisiaj pozostanie wiersz Eleny Mikhalkovej. Wiem, że trafia prosto w serce, duszę czy inne właściwe miejsce. Po prostu tak się dzieje i już.

 

„Moja babcia dała mi kiedyś taką wskazówkę -
Gdy czasy są trudne, poruszaj się do przodu małymi krokami.
Rób to, co musisz, ale po trochu.
Nie myśl o przyszłości, ani o tym, co może stać się jutro.
Pozmywaj naczynia.
Zetrzyj kurz.
Napisz list.
Ugotuj zupę.
Widzisz?
Posuwasz się do przodu, krok po kroku.
Zrób jeden krok i zatrzymaj się.
Odpocznij.
Doceń siebie.
Zrób kolejny krok.
Potem kolejny.
Nie zauważysz tego, ale twoje kroki staną się coraz dłuższe.
Aż nadejdzie czas, kiedy będziesz mógł myśleć o przyszłości bez płaczu.”








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

DEPRESJA NASTOLATKÓW – książka, którą polecam

Tę książkę można podsumować jednym zdaniem – lektura obowiązkowa. Dla kogo? Dla rodziców, których dzieci są lub prędzej czy później będą nastolatkami. "Ta książka jest jak mapa, która wskazuje różne drogi wyjścia z depresji. Żałuję, że nie miałam takiej "mapy", gdy mnie samą zaczęła przytłaczać choroba" – pisze na okładce nastolatka Amelia Gruszczyńska (Porcelanowe Aniołki). Takiej mapy potrzebują też rodzice. Często rozpaczliwie szukający pomocy dla swoich dzieci. Nie zapominajmy, że to po stronie nas, dorosłych leży powinność – zauważyć, że z dzieckiem dzieje się coś złego, wesprzeć je i zorganizować leczenie. Dzięki tej lekturze staje się to możliwe, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Troje autorów bierze nas za rękę i przeprowadza krok po kroku, przez trudny temat, jakim jest depresja. Sprzyja temu prosty język - książka ma charakter popularno – naukowy. Przykłady z pracy klinicznej, ryciny ze schematami i najzwyklejsze w świecie rysunki ułatwia

NASTOLATEK A DEPRESJA - polecam rodzicom, młodzieży i nauczycielom

Oj będzie chwalone!  Mój znajomy, który napisał świetną książkę dla dzieci, pracując nad kolejną powiedział mi, że mierzy się z “klątwą drugiej książki”. Bo to wcale nie takie oczywiste, że druga też będzie udana (przesłał mi fragmenty i spokojna głowa 😉).  Gdy ponad rok temu przeczytałam "Depresję nastolatków" autorstwa Ambroziak, Kołakowskiego, Siwek natychmiast ją opisałam i do dziś polecam na spotkaniach z nauczycielami i rodzicami. Teraz też tak będzie, a w zasadzie jest, bo książkę “Nastolatek a depresja” tych samych autorów kupiłam w październiku, tylko recenzja ma poślizg.  Depresja to choroba, która zaburza linię życia, dlatego fachowa rada, jak to życie na nowo zorganizować jest na wagę złota. Praktyczny poradnik dla rodziców i młodzieży został podzielony na dwie części. Pierwsza daje rady i wskazówki jak zaakceptować chorobę dziecka, jak sobie poradzić z poczuciem winy, czego można wymagać od dziecka z depresją, jak je motywować, ale też jak zadbać o sie

Jutro jest sobota

To tytuł filmu dokumentalnego, który dziś obejrzałam. Intymny portret życia i twórczości irlandzkiego Artysty, który nazywa się SEAN HILLEN.  kadr z filmu Tomorrow Is Saturday - Netflix Sytuacja jest taka, że jestem artystą od czterdziestu lat. Odkryłem, że jestem osobą z aspergerem jakieś cztery lub pięć lat temu. Mając aspergera jestem autystyczny. Jedną z cech jest chęć gromadzenia rzeczy.  To kartka urodzinowa, którą babcia wysłała mi, kiedy skończyłem pięć lat. Jest tu mnóstwo całusów. To urocza rzecz. Wyjaśnił mi kiedyś, że miał do wyboru pistolet albo aparat. Wybrał aparat. Życie jest zbyt krótkie. A ten autobus zabierze nas wszystkich. Uwielbiam zepsute blokady, Są takie smutne. Ale nie muszę jej mieć. Wiesz więcej, niż myślisz.  To fabryka chmur.  Nauczyłem się, że muszę wychodzić do świata. I spotykać ludzi tam, gdzie są. Trzeba trochę pobyć w świecie.  - wypowiedzi powyżej pochodzą z filmu, spisałam je. (Tomorrow Is Saturday reż.  Gillian Marsh ,  Gretta Ohle ,  2020 Netflix