Przejdź do głównej zawartości

smutek i nostalgia

Powrót  do domu po krótkim wypadzie wakacyjnym. I przychodzi informacja o śmierci dwóch znajomych. Jeden odebrał sobie życie, drugi zachorował. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Smutek miesza mi się z nostalgią. Coraz trudniej tu żyć, coraz ciężej wracać. Klimat ostatnich wydarzeń na marszu równości w Białymstoku - dostatecznie przygnębia, budzi gniew, zabiera spokój. 



Tym mocniej, gdy wracasz z miejsc, gdzie ludzie po prostu żyją. Nie nienawidzą się, mają dla siebie miłe słowo, a jeśli nie, to uśmiech. Miasta są dla ludzi, zwierząt i dba się o przyrodę. Kiedy zadasz pytanie czy do galerii handlowej możesz wejść z psem otrzymasz odpowiedź, że oczywiście, tylko zadbaj o bezpieczeństwo swojego czworonożnego przyjaciela na ruchomych schodach. Miejskie drzewa mają swoje tabliczki z numerami, bo oprócz tego, że są podlewane, to niektórym trzeba podać lekarstwa. I dobrze, żeby każde podwórko, choćby najmniejsze, miało jedno drzewo.  Bo tak lepiej, bo cień, bo powietrze, bo ptaki... Takie lotnisko na przykład, to miejsce gdzie możesz trenować na rolkach, rowerem czy biegać, bo jest tam dość przestrzeni dla wszystkich. Nikogo nie obchodzi co masz na sobie, czy jesteś gruby czy chudy. Nikt nie kwestionuje, że ludzie są różni, inaczej wyglądają, żyją, jedzą, czują. A na ulicach czy w metrze, cokolwiek w kolorze tęczy jest częścią przestrzeni publicznej. Po prostu. I nie dostaniesz za to w mordę, nikt Cię nie zwyzywa. Widzę reklamę społeczną - dwóch przytulonych mężczyzn i hasło w stylu - wszyscy pamiętajmy, żeby się zabezpieczać. Bo widocznie dla tego rządu jest ważne, aby wszyscy byli zdrowi. To co mnie zachwyca, dla nich jest normą. Może stąd tyle miejsca na życzliwość, radość życia, spokój. Bo jak nie masz na plecach tych wszystkich ciężarów codzienności to najzwyczajniej łatwiej.



Wracając do rzeczywistości - kiedyś stwierdziłam, że wakacje to nie jest dobry czas na umieranie. Było to ze dwadzieścia lat temu, kiedy przyszło pochować bardzo mi bliskiego człowieka. Wychowaliśmy się razem i całe nasze młodzieńcze wówczas życie było wspólne. Ta śmierć i pogrzeb były latem. Pamiętam, że kilku osób wtedy mi zabrakło nad trumną. Potem mówili, że wyjechali, że byli daleko, że nie mogli. Taki koloryt wakacji.
A potem umarła Babcia, Ojciec i inni ludzie. I wyszło na to, że nie muszę chodzić na cmentarz, bo mam go w sobie.
Po latach wiem, że to, co na pogrzebie, jest dla tych, którzy żyją. Różne rzeczy mogą okazać się dla nich ważne. Czasem rodzina prosi o uszanowanie takiej czy innej woli. Czasem się domyślamy, a często nie wiemy co dobre a co nie. Może nasza obecność jest ważna a może to bez znaczenia.
To tak jak z żałobą - każdy przeżywa ją w inny sposób i ma do tego prawo. Nie nam to oceniać. Nawet, jeśli doświadczenie śmierci kogoś bliskiego było i naszym udziałem. To co dobre dla mnie niekoniecznie pomoże innemu. Jeden chce do ludzi, gwaru, pracy. Drugi potrzebuje ciszy, spokoju, odosobnienia. Trzeba to uszanować. I warto wspierać. Jak? Zapewnić, że jesteśmy blisko. Że można na nas liczyć. Pomóc w codziennych sprawach. Zrobić zakupy, ugotować kolację, wyjść z psem. Szczególnie to pomocne w pierwszych chwilach, dniach, tygodniach. Bo i czas trwania żałoby bywa różny.
Kilka lat temu trafiłam do Fundacji Nagle Sami, która pomaga osobom w żałobie. To od nich uczyłam się co i jak. Od dawna myślę o tym, aby założyć w moim mieście grupę wsparcia dla osób w żałobie. Zajmuję się profilaktyką samobójstw i pierwotnie planowałam, aby grupa skupiała osoby, których bliscy odebrali sobie życie. Ale podczas szkolenia, które przeszłam w fundacji zmieniłam zdanie. Grupa będzie otwarta dla wszystkich, którzy przeżywają czyjąś śmierć. Kiedy powstanie - jeszcze nie wiem. Ale od dłuższego czasu realizuję to, co zamierzam, więc wiem, że i na to przyjdzie właściwy czas.
Mówią, że wszystko ma swój czas. I że warto dać sobie czas. Choćby na przeżywanie różnych rzeczy. Nauczyłam się, że ten smutek i nostalgia są dla mnie tak samo ważne, jak radosne chwile, których zwykle więcej w wakacyjne dni. Jak już przyjdzie czas może zdążę ich poszukać. A jeśli nie? Jesień też bywa piękna. Wiem co mówię, przyszłam na świat w pierwszy dzień jesieni. 



Żegnam tu dziś moich obu znajomych - pamiętam o Was. A Ich bliskim posyłam wyrazy współczucia.  




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

DEPRESJA NASTOLATKÓW – książka, którą polecam

Tę książkę można podsumować jednym zdaniem – lektura obowiązkowa. Dla kogo? Dla rodziców, których dzieci są lub prędzej czy później będą nastolatkami. "Ta książka jest jak mapa, która wskazuje różne drogi wyjścia z depresji. Żałuję, że nie miałam takiej "mapy", gdy mnie samą zaczęła przytłaczać choroba" – pisze na okładce nastolatka Amelia Gruszczyńska (Porcelanowe Aniołki). Takiej mapy potrzebują też rodzice. Często rozpaczliwie szukający pomocy dla swoich dzieci. Nie zapominajmy, że to po stronie nas, dorosłych leży powinność – zauważyć, że z dzieckiem dzieje się coś złego, wesprzeć je i zorganizować leczenie. Dzięki tej lekturze staje się to możliwe, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Troje autorów bierze nas za rękę i przeprowadza krok po kroku, przez trudny temat, jakim jest depresja. Sprzyja temu prosty język - książka ma charakter popularno – naukowy. Przykłady z pracy klinicznej, ryciny ze schematami i najzwyklejsze w świecie rysunki ułatwia

NASTOLATEK A DEPRESJA - polecam rodzicom, młodzieży i nauczycielom

Oj będzie chwalone!  Mój znajomy, który napisał świetną książkę dla dzieci, pracując nad kolejną powiedział mi, że mierzy się z “klątwą drugiej książki”. Bo to wcale nie takie oczywiste, że druga też będzie udana (przesłał mi fragmenty i spokojna głowa 😉).  Gdy ponad rok temu przeczytałam "Depresję nastolatków" autorstwa Ambroziak, Kołakowskiego, Siwek natychmiast ją opisałam i do dziś polecam na spotkaniach z nauczycielami i rodzicami. Teraz też tak będzie, a w zasadzie jest, bo książkę “Nastolatek a depresja” tych samych autorów kupiłam w październiku, tylko recenzja ma poślizg.  Depresja to choroba, która zaburza linię życia, dlatego fachowa rada, jak to życie na nowo zorganizować jest na wagę złota. Praktyczny poradnik dla rodziców i młodzieży został podzielony na dwie części. Pierwsza daje rady i wskazówki jak zaakceptować chorobę dziecka, jak sobie poradzić z poczuciem winy, czego można wymagać od dziecka z depresją, jak je motywować, ale też jak zadbać o sie

Jutro jest sobota

To tytuł filmu dokumentalnego, który dziś obejrzałam. Intymny portret życia i twórczości irlandzkiego Artysty, który nazywa się SEAN HILLEN.  kadr z filmu Tomorrow Is Saturday - Netflix Sytuacja jest taka, że jestem artystą od czterdziestu lat. Odkryłem, że jestem osobą z aspergerem jakieś cztery lub pięć lat temu. Mając aspergera jestem autystyczny. Jedną z cech jest chęć gromadzenia rzeczy.  To kartka urodzinowa, którą babcia wysłała mi, kiedy skończyłem pięć lat. Jest tu mnóstwo całusów. To urocza rzecz. Wyjaśnił mi kiedyś, że miał do wyboru pistolet albo aparat. Wybrał aparat. Życie jest zbyt krótkie. A ten autobus zabierze nas wszystkich. Uwielbiam zepsute blokady, Są takie smutne. Ale nie muszę jej mieć. Wiesz więcej, niż myślisz.  To fabryka chmur.  Nauczyłem się, że muszę wychodzić do świata. I spotykać ludzi tam, gdzie są. Trzeba trochę pobyć w świecie.  - wypowiedzi powyżej pochodzą z filmu, spisałam je. (Tomorrow Is Saturday reż.  Gillian Marsh ,  Gretta Ohle ,  2020 Netflix