Halo, pojedziesz z technikiem do kostnicy. Trzeba zrobić zdjęcia tej odnalezionej kobiecie, wciąż nie wiemy kim jest. Potem komunikat do mediów i pod tym kątem ogarnijcie jakieś zdjęcia, bo te z miejsca znalezienia zwłok się nie nadają. Tylko twarz ok?
Jest bardzo daleko od ok. myślę. Dzwonię do technika - słuchaj mamy razem podjechać... dobra, za 10 minut na dole. Kiedy schodzę, w recepcji stoi starszy gość i młoda kobieta - słyszę, jak tłumaczą, że zaginęła im bliska osoba. Technika jeszcze nie ma, przysłuchuję się chwilę i pytam w jakim wieku ta kobieta, której szukają i od kiedy nie mają z nią kontaktu. Myślę sobie - nie jest dobrze. Dzwonię na górę i mówię, że są ludzie, którzy szukają kobiety i że to może nasza n/n. No dobra, słuchaj to weźmiesz ich na górę? Do techników, niech tam spojrzą na te zdjęcia co mamy, ok? Jest jeszcze dalej od ok. - Proszę państwa, chcę, żebyście poszli ze mną. Szukacie swojej bliskiej, my ostatnio mieliśmy takie zdarzenie, to znaczy znaleźliśmy kobietę, nie znamy jej tożsamości, być może to jest wasza krewna - powoli tłumaczę. Możemy ją zobaczyć?!! - zapytała od razu dziewczyna, bo wie pani babcia ma ostatnio problemy z pamięcią, jak to mówił lekarz? Dziadek - jak to się nazywa? Zaniki takie, demencja! O właśnie! To gdzie ona jest, ta pani? Bo proszę państwa, oczywiście nie mamy pewności, ale chodzi o to, że osoba, którą znaleźliśmy, ona nie żyje. To oczywiście nie musi być pana żona, widzę jak mężczyzna opiera się o ścianę i ciężko oddycha. Proszę pana, dobrze się pan czuje, chce pan odpocząć? - natychmiast się prostuje - nie, nie, odpowiada, tylko tak wysoko tu macie. Już prawie jesteśmy, jeszcze jedno piętro, mówię. Stajemy przed drzwiami - chcemy pokazać państwu zdjęcia, proszę się nie denerwować, tak jak mówię, są różne sytuacje, ale musimy mieć pewność. Dziewczyna ma zaciśnięte usta i dłonie. Staram się ich jeszcze uspokoić i dopiero naciskam klamkę. Gdy wchodzimy, technik je kanapkę, na stole resztki jedzenia w pojemniku. Wita się, od razu podchodzi do komputera i nie zwracając szczególnej uwagi na przybyłych ludzi, operuje chwilę myszką. Staram się opanować sytuację, stawiam przed biurkiem krzesło, zachęcam mężczyznę, aby usiadł, ale oboje stoją jak wryci i nie chcą się ruszyć z miejsca. No pan podejdzie, ponagla technik, zagryzając resztkę chleba, pan spojrzy. Mężczyzna powoli podchodzi do krzesła i siada ostrożnie przy biurku, na którym stoi monitor. W tym momencie dziewczyna obok mnie woła, o boże to babcia, o boże! Zasłania ręką usta i zaczyna płakać. Delikatnie chwytam ją za ramię, a ona obraca się w moją stronę i wtula we mnie, choć jest dużo wyższa. Obejmuję ją ramionami i patrzę na mężczyznę. Ten spogląda na technika, który wpatruje się w niego czekając. Mężczyzna skinął głową bez słowa. To pana żona? - pada jednak pytanie. Znów skinienie głową. Mężczyzna siedzi w bezruchu. Technik sięga po słuchawkę i po chwili oczekiwania mówi - słuchaj, my już nie jedziemy do tej kostnicy, tak, pan tu rozpoznał żonę i wnuczka, no, dobra, dobra, ok, na przesłuchanie teraz do was, no, za chwilę. Rzuca mi spojrzenie - zaprowadzisz? Ok.
Gdy oglądałam film “Fuga” wróciły wspomnienia sytuacji, w których ludzie zaginęli. A inni ludzie ich szukali. Człowiek by nie chciał pamiętać. I nawet mu się wydaje, że zapomniał. Przecież mijają lata. A wystarczy jakiś obraz, dźwięk, czasem zapach...i już po tobie. Nie wiesz kiedy, nie wiesz skąd a wszystko wraca.
Film jest bardzo prawdziwy. Ja wiem, że niekoniecznie o to w filmach fabularnych chodzi, ale ten właśnie taki ma być. Kiedy przydarzy nam się coś strasznego, nagłego, traumatycznego - możemy zapomnieć niektóre rzeczy, albo dużo rzeczy, albo nawet to, kim jesteśmy. O to też chodzi w fudze (łac. ucieczka). A konkretnie w "fudze dysocjacyjnej", którą można opisać jako nagłą zmianę tożsamości z utratą pamięci, stanowiącą też nieświadomą ucieczkę przed rzeczywistością. Nasza pamięć - co w niej jest, a czego nie ma, a może jest, tylko my o tym nie wiemy? Pamięć to nie tylko przyswajanie informacji czy wrażeń, ale też ich przechowywanie, przetwarzanie i wreszcie zdolność odtwarzania. Pamięć bywa doskonała, zawodna, do twarzy, świeża, zniekształcona, bolesna... jednym słowem kosmos.
Bohaterka filmu, nie wiedząc o sobie nic, występuje “na żywo” w programie telewizyjnym typu “ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Podczas emisji zostaje rozpoznana przez swego ojca. Kiedy po dwóch latach od zaginięcia, wraca do domu, do bliskich, to nie ma tortu na powitanie, ani fajerwerków. Jest za to złość, zmieszanie, smutek i strach. Jej, męża, synka, matki, ojca...Bo pamięć nie wraca. Bo to nadal obcy ludzie. Z czasem Alicja, w dawnym otoczeniu, zaczyna sobie przypominać poprzednie życie. Również w tym momencie nikt nie śpiewa jej sto lat, sto lat... Bo to, co się przypomina, niekoniecznie pasuje do tego, co jest teraz. Co ją otacza, jak się czuje, kim jest obecnie. Przeszłość i teraźniejszość. Czy to w ogóle da się skleić? A może nikt już tego nie chce? Może nie potrafi? Dlatego nie będzie też zakończenia “żyli długo i szczęśliwie”. Bo to nie bajka jest. Tylko życie. Ta surowizna przeżyć, krajobraz za oknem, cisza - wszystko to sprawia że jest strasznie i pięknie. Niektórzy mówią o tym magia. W głównej roli występuje wspaniała Gabriela Muskała, która jest też autorką scenariusza. I równie świetny Łukasz Simlat jako jej mąż.
Ten film mnie poruszył, wlazł mi pod skórę, był ze mną przez wiele tygodni. Polecam.
FUGA - oficjalny zwiastun najnowszego filmu Agnieszki Smoczyńskiej
Komentarze
Prześlij komentarz