Gdzie znikają dzieci...


Gdzie znikają dzieci? Niektórzy wierzą, że idą do nieba. Inni uważają, że trafiają do piekła. Jeszcze inni, że ich życie po prostu się kończy. Bo po śmierci, nic nie ma. Obojętnie w co wierzymy ważne, abyśmy zrobili wszystko albo możliwie jak najwięcej, żeby nasze dzieci nie znikały.


Pamiętam, jaką radość czułam po spotkaniu w CHCKu z reżyserem i dyrektorem, kiedy zapadła decyzja, że robimy coś razem. Nie wszystko miałam już przemyślane, dlatego zaskoczyły mnie ich konkrety. Co chcesz zrobić? Gdzie? Czego potrzebujesz? Świat artystów jawił mi się zgoła inaczej. Te dyskusje do nocy, najlepiej w oparach dymu. Dywagacje, analizowanie kolejnych scenariuszy, wątpliwości... Ja tak nie działam – powiedział mi Szlanga i słowo stało się ciałem.
Nie mogłam tego wiedzieć, bo z Grzegorzem znaliśmy się tylko wirtualnie. Ja czytałam Jego blog, z czasem On mój. Później coś tam sobie pisaliśmy. We wrześniu ubiegłego roku poszłam na spektakl "Popatrz na Lusię", który wyreżyserował i zdębiałam. Przedstawienie wywarło na mnie ogromne wrażenie. Aktorka Viktoria Szopińska wydała mi się stworzona do tej roli. A temat – to był mój temat, mój klimat, moja działka. Którą bywa, że obrabiam jak ugór. A tu zobaczyłam coś zupełnie innego, niezwykłego. Już w tamtej chwili pomyślałam, że możemy połączyć siły. Spektakl i moje gadanie. Ta wizja strasznie mnie pociągała. Pewnie też dlatego, że zwykle pracuję sama. I jeszcze, że to była wielka niewiadoma. Nikt z nas nie wiedział co z tego wyniknie.
Zwykle tak nie przeżywam, ale gdy siedziałam tego dnia na widowni oglądając występ Viktorii, myślałam o tych wszystkich ludziach, którzy przyszli. I do których za chwilę będę mówić. Dotąd nie występowałam w takiej formule – przychodzi kto chce i nie wiem czego oczekuje. A może po spektaklu wszyscy wyjdą?
Nie wyszli. Czekali, gdy nawalił sprzęt. Aż się rozkręcę. I wtedy, gdy przewaliłam czas niemiłosiernie. To mój odwieczny problem, bo tyle chcę przekazać. Miałam tremę, bo scena, bo światło, bo nie widziałam prawie nikogo oprócz osób w pierwszym rzędzie. A potem po prostu byłam – jak to mówią tu i teraz.
Już po wszystkim przyszła do mnie niesamowita energia ludzi. Powiedzieli albo napisali, że to było ważne, potrzebne, przejmujące. I jeszcze inne rzeczy, które zachowuję dla siebie. Mają wielką wartość i jest mi to potrzebne. Chcę to zapamiętać.
Grzegorz napisał, że był trochę durny w tym wszystkim, gdy tymczasem ja - ... no fajnie o mnie napisał. Gdyby tylko wiedział, jak walczę w życiu, żeby nie mieć spiętej dupy. Nie wiem czy takie publiczne wyznania są na miejscu, ale może trochę już przesiąkłam tym scenicznym światem😊
Dostałam taki sygnał, że będziemy kontynuować. Tylko musimy się zastanowić co i jak. Bardzo bym chciała czegoś więcej! Warto wykorzystać ten potencjał – ludzi i nasz. Bo on się ujawnił tamtego grudniowego popołudnia.
W każdym razie to jedna z piękniejszych rzeczy, jaka mi się przydarzyła.

Dziękuję Grzegorzowi Szlandze – reżyserowi ✌
Viktorii Szopińskiej – aktorce, Radkowi Krajewiczowi – dyrektorowi Chojnickiego Centrum Kultury. I każdemu kto przyszedł ✋

ps. ku pamięci wklejam co o nas napisali (Maria Eichler, Monika Niemczyk, Grzegorz Szlanga)


Komentarze

Popularne posty