Nie płakałam - udawałam, bo nie chciałam być inna
Nie wymyśliliśmy sobie tego. To się stało.
Mama powiedziała: wiecie, że tata był chory. Potem przeprosiła i zaczęła płakać.
Byłam smutna.
Na drugi dzień obudziłam się myśląc, że to sen.
Nie pamiętam, żebym uderzyła w auto mamy. Uderzyłam?
Wróciliśmy do szkoły i ... uczniowie udawali, że podcinają sobie żyły.
Bo wiedzieli. Pisali o tym w gazecie.
Czułem, że muszę płakać, bo podawałaś mi chusteczki.
Nie płakałam. Udawałam, bo nie chciałam być inna.
Mama powiedziała: wiecie, że tata był chory. Potem przeprosiła i zaczęła płakać.
Byłam smutna.
Na drugi dzień obudziłam się myśląc, że to sen.
Nie pamiętam, żebym uderzyła w auto mamy. Uderzyłam?
Wróciliśmy do szkoły i ... uczniowie udawali, że podcinają sobie żyły.
Bo wiedzieli. Pisali o tym w gazecie.
Czułem, że muszę płakać, bo podawałaś mi chusteczki.
Nie płakałam. Udawałam, bo nie chciałam być inna.
Sześć córek i syn. Dzieci mężczyzny, który popełnił samobójstwo. Wypowiadają te słowa klika lat po jego śmierci, gdy spotykają się na terapii rodzinnej.
Impulsem do odbycia sesji była sytuacja, w której najmłodsza z córek, w związku z problemami psychicznymi trafiła do szpitala. Tam została objęta indywidualną pomocą, ale specjaliści zaproponowali również spotkanie z rodzeństwem i mamą.
W tej rodzinie temat samobójczej śmierci ojca nie był tabu. Mnóstwo wspomnień, nagrań na kasetach video i magnetofonowych, pamiątek, zdjęć, rozmów... Ta rodzina miała być ich królestwem, takim idealnym. Tego pragnął ich ojciec i mąż.
Film dokumentalny „Nasze królestwo” to studium przypadku żałoby po śmierci bliskiej osoby. Dużo dzieci. Każde na innym etapie rozwoju. Zarówno w chwili śmierci ojca, i teraz, w filmie. I ich mama. Ogromny ładunek emocji, uczuć, pytań, problemów. Tym bardziej ciężko, że część rodzeństwa cierpi na autyzm i zmaga się z dodatkowymi trudnościami. Łatwo dostrzec, jak wybuchowa to mieszanka. Ale i ona niesie za sobą pewien aspekt uzdrawiający. Głosem bohaterów filmu: „Wszyscy zastanawiamy się, co by było gdyby.
Ale stało się i teraz wszyscy musimy skupić się na przyszłości, bo przez te pytania można oszaleć. Póki będziemy razem, będzie dobrze.”
W sytuacji samobójstwa bliscy zadają pytanie, które często pozostaje bez odpowiedzi. Dlaczego? Tutaj odpowiedzi są, a nieleczona choroba psychiczna ojca wydaje się oczywistym dopełnieniem tragedii. Jedna z córek mówi: ojciec się zabił, żeby nas ochronić. Przed sobą. Zabił się, aby ich nie zabić. Bo miał taki plan, co skwapliwie udokumentował. Dodała, że chce w to wierzyć.
Żałoba to naturalny proces, ale bywa, że jej przebieg może być skomplikowany. Tak się dzieje choćby w przypadku śmierci spowodowanej traumatycznym zdarzeniem. Warto wówczas poszukać profesjonalnej pomocy.
Ktoś do kamery mówi o wspólnej terapii: nigdy nie wysłuchaliśmy swoich myśli, a to pomaga.
_____________________________________________
Co przeżywają ludzie, którym umiera ktoś bliski? Ile trwa żałoba? Czy dziecko powinno iść na pogrzeb? Dlaczego dzieci czują się winne po śmierci rodzica? Na te pytania staramy się odpowiedzieć podczas szkolenia, które opracowałam jakiś czas temu („Śmierć i żałoba. Jak wspierać dzieci i młodzież w obliczu straty”)
Boimy się śmierci. I boimy się mówić o śmierci. Nam dorosłym jest trudno, a dzieciom? Jeśli chcemy je wspierać musimy wiedzieć, jak przeżywają utratę. Jak rozumieją śmierć mając dwa, pięć czy dziesięć lat.
Dzieci czasem nie mówią, o tym że cierpią, bo ktoś umarł. Ale to nie oznacza, że nie przeżywają. Świetnie tłumaczy to Adam Lis z Fundacji Nagle Sami - każde dziecko, aby przeżyć żałobę potrzebuje wspierającego, rozumiejącego i otwartego na jego potrzeby dorosłego. Który przyjmie, nazwie i odzwierciedli jego emocje.
To może być ktoś z bliskiej lub dalszej rodziny. Albo znajomy. Może być to nauczyciel. Na jednym ze szkoleń poznałam wychowawczynię nauczania początkowego, która chciała się dowiedzieć, jak może pomóc swojej uczennicy. Zmarł jej tata, dziewczynka tęskni i cierpi. Bywa, że dziecko nie może liczyć na wsparcie ze strony rodzica, bo ten sam mierzy się ze stratą małżonka, partnera lub dziecka. Zwłaszcza na początku żałoby. Wówczas ten „inny” dorosły jest na wagę złota. Nie wahajmy się pomóc.
I jeszcze ważna rzecz. Doświadczając śmierci bliskiej osoby mamy prawo czuć to co czujemy. Dotyczy to również dzieci i młodych ludzi.
Komentarze
Prześlij komentarz